Nieznośnie długie objęcia

Wyrypajew„Cześć – mówi Amy swoje ostatnie słowo i zaczyna odchodzić w niebieski punkt, wprost do środka swojego zatrzymanego serca.
– Amy, Amy – donosi się głos psychologa ze świata zewnętrznego. I ktoś największy, największy we wszechświecie wypuszcza Amy ze swoich ciepłych objęć. I ktoś najstarszy, najstarszy rozluźnia swoje długie nieznośnie objęcia tego dziwnego, bardzo dziwnego życia i otwiera się czarna dziura do mamiącej zakurwistej nieskończoności. Objęcia się otwierają i Amy wyślizguje się z nich całym swoim kruchym istnieniem i spada tam, gdzie spadają białe płatki powolnego śniegu. I Amy zamienia się w śnieg. Powoli, powoli Amy spada białymi płatkami, Amy gdzieś spada. Spada gdzieś do raju. Spada gdzieś do innej galaktyki, gdzie teraz zawsze… Gdzie zawsze, zawsze jest zajebiście”.

To tylko fragment nowej sztuki Iwana Wyrypajewa. „Nieznośnie długie objęcia” miały swoją prapremierę w Berlinie, ale autor nie był zadowolony z efektu. W Rosji zrealizował cieszącą się uznaniem inscenizację, lecz tam z kolei cenzura językowa (zakaz używania przekleństw w kulturze i mediach) okaleczyła tekst już na początkowym etapie pracy. Zdecydował się przenieść sztukę do polskiego teatru. 13 października, odbyła się pierwsza próba z udziałem aktorów: Karoliny Gruszki, Julii Wyszyńskiej, Macieja Buchwalda i Dobromira Dymeckiego. Reżyser zapowiedział kreowanie „teatru tekstu”, w którym najważniejsze będzie słowo i rytm, a nie widowiskowa dekoracja i efekty specjalne. Tradycyjnie, sztuka jest dla Wyrypajewa najważniejsza, ma się niejako tworzyć za każdym razem na nowo w relacji z widzem. Jego ideałem jest stworzenie teatralnej wspólnoty podczas prawie dwugodzinnego spektaklu – poprzez opowieść zapośredniczoną w głosach aktorów, ich postaci i kolejnych wcieleń, zaistnieć powinno sensualne porozumienie, które nie tylko wzruszy, ale i zmieni utarte sposoby myślenia. Historia opowiada o granicznych momentach życia i miłości: narodzinach, aborcji, seksie, orgazmie, zażywaniu narkotyków, chorobie i samobójstwie. Fraza jest niezwykle dotkliwa – delikatnie, a zarazem bez ogródek porusza drażliwe obszary uczuć, czasami bardzo poetycka, czasem wręcz organoleptyczna. Jeśli tylko czytelnik i widz pozwoli sobie wejść razem z artystami w tę płynną opowieść, ma szansę na wewnętrzne przeżycie metafizyczne.

***szczegóły dot. spektaklu***
reżyseria: Iwan Wyrypajew
scenografia: Anna Met
kostiumy: Katarzyna Lewińska
muzyka: Cazimir Liske
obsada: Karolina Gruszka, Julia Wyszyńska, Maciej Buchwald, Dobromir Dymecki.
Koprodukcja: Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera w Warszawie i Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie

premiera w ramach Festiwalu Boska Komedia – 4 grudnia 2015
premiera w Teatrze Powszechnym – 11 grudnia 2015

spektakl będzie prezentowany w kolejnych miesiącach w Warszawie i w Krakowie.
spektakle w Teatrze Powszechnym: 12, 13, 15, 16, 17 grudnia, Scena Mała

Akcja toczy się w Nowym Jorku i Berlinie. Czwórka bohaterów: troje przyjeżdża do Nowego Jorku z Europy w poszukiwaniu „lepszego” życia, tylko jeden z nich tu się urodził i wychował. Całej czwórce nie udaje się odnaleźć harmonii, ich życie przekształca się w koszmar, ale nagle z każdym z nich dzieje się coś niezwykłego. Dochodzi do spotkania z kosmiczną świadomością i to spotkanie całkowicie odmienia życie wszystkich bohaterów.

Iwan Wyrypajew: „Tę sztukę zamówił u mnie Deutsches Theater w Berlinie. Zamówił, to znaczy zaproponował napisanie sztuki o tym, o czym chcę. Jedynym warunkiem był termin oddania tekstu, otrzymałem na to jedynie pół roku. Udało mi się dotrzymać terminu. Premiera odbyła się w marcu tego roku. Byłem na niej i niestety, aktorzy i reżyser zupełnie nie zrozumieli sztuki. Ale w żadnym wypadku nie mam o to pretensji, ponieważ to z jednej strony bardzo prosty temat, a z drugiej – niesamowicie trudny. Prosty – ponieważ tematem jest „realne, prawdziwe życie”, a trudny – ponieważ absolutna większość ludzi, żyjących na planecie rzadko odczuwa łączność z życiem. I tego nie da się wytłumaczyć ani krytykom, ani aktorom. Dlatego, że „prawdziwe życie” można zrozumieć tylko wówczas, kiedy dochodzi do prawdziwej łączności z tym życiem. A wracając do sztuki, powiem, że dla mnie ona jest przede wszystkim o języku. O stylu, o słowie, o pięknie frazy. Zapewne ta sztuka jest kontynuacją tego, co robiłem w „Lipcu”, gdzie okrucieństwo i piękno łączyło się w jedno rodząc poezję. Jak można opisać rzeczywistość słowami? Nie da się. Ale słowa mogą wywoływać stan, który jest właśnie łącznością z życiem wewnątrz nas”.